Tak sobie po robocie, taka pogoda to cza korzystać. Nie starałem się jakoś bardzo a prędkość wyszła niezła, po prostu leży mi taki interwałowy teren. Ogółem dzisiaj całkiem spoczko.
Dosyć mocnym ale przede wszystkim równym tempem, no i wyszła niezła średnia. Bardzo ładnie noga pracuje i aż człowiek się dziwi jak mogło się nie chcieć wyjeżdżać ;}
Miałem stówkę w końcu ciskać ale mżyło od rana i nie miałem ochoty... Może jutro, trza wykorzystać taką nawet niezłą nogę, o ile pogoda dopisze. A dzisiaj standardowa fajna sobotnia pętla, na plus.
Takie szaro und ponuro ostatnio że się nie chce żyć. Odkładałem jazdę rowerem aż się pogoda poprawi, no a dupa rośnie, to w końcu mówię - jak ma padać to niech se pada, jadę.
Dzisiaj na ciut dalszą północ gdzie mnie jeszcze nie było, zaliczyłem ponad 20 km nowych terenów, takich nawet ładnych, acz nie spieszy mi się by tam wracać, chyba że akurat się będę przygotowywał do Paris-Roubaix.
W stronę Samsonowa droga rozkopana, ruch wahadłowy i właśnie zaczęło mi lać, czyli zsumowały się wszystkie strachy... dłuższą chwilę to trwało, ale w końcu wyszło słońce i ładnie wyschnąłem, do domu kręciło się komfortowo. Mimo wszystkiego spoko wycieczka, bardzo szybko mi uleciała, na spory plus.
Ogólne okolice, płynnie szybko i bardzo fajnie. Pierwszy raz w tym roku dowiozłem do domu 31 km/h i to przy niskich pulsach, podejrzewam że to efekt obniżenia kadencji. Z jednej strony dobrze że noga jest, z drugiej trochę smutas bo w zeszłych latach dowoziłem te 31 kiedy chciałem... No cóż, mam dodatkowy kop motywacyjny do roboty :}
Miałem dzisiaj ciskać stówkę ale stwierdziłem że nie ma czym oddychać. Wyjechałem przed 18 a i tak było ponad 30 stopni, moje kochane pagórki musiałem podjeżdżać tak 'byle tylko'. Na szczęście za półmetkiem zaczęło się ochładzać a ja wracałem do świata żywych, mogłem mocniej popieścić korby i udało się spokojnie dowieźć do domu 30 km/h. Ogółem bardzo udany trening.
Wyszedłem z roboty wcześniej specjalnie by skorzystać z tej złotej pogody na krynconko. Super się łykało kilosy, taka jakaś miła atmosfera towarzyszyła temu treningowi :}
Żwawa 30-tka po robocie. Co dziwne dopiero teraz, w środku czerwca, udało się pierwszy raz w roku dowieźć do domu średnią 30 km/h. Noga ubita, problem w tym że bebzon też ^^ Ogółem trening ok, na plus.
W końcu jakiś konkretniejszy dystans. Na Pierzchnicę i zalew w Borkowie - latem to zupełnie inne miejsce. Ciężko było się poruszać między stadem golasów. Nie wiem jak ja przeżyłem ostatnie 25 km, pusty bidon a licznik pokazuje 32 stopnie... Strasznie się przegrzałem, pulsy wysokie a w nogach flak. Mimo to trening był udany, gdyby zapomnieć końcówkę to mogę powiedzieć że bardzo przyjemny.
Napisałem programik który łączy logi z sigmy z mapkami RideWithGPS, dlatego można sobie spojrzeć na mapce na dole jaka była prędkość czy tętno na danym odcinku drogi.
Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
KOLARSKI OPĘTANIEC
MIŁOŚNIK ASTRONOMII
KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN
Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.