Korona Pasma OblęgorskiegoKategoria Ze zdjęciami
Środa, 20 sierpnia 2014Komentarze: 0
Dystans50.33 km
Czas01:49
Vśrednia27.70 km/h
Kolejny tegoroczny target zaliczony - ten którego obawiałem się najbardziej. Chodzi o pokonanie czterech podjazdów na Paśmie Oblęgorskim w czasie 1 godziny.
Barania góra, Pępice, sierpień 2014 © DamianoPantani
Najpierw podjechałem Baranią, a że wiało z całej pety w twarz to łatwo nie było. Kiedy na szczycie robiłem zdjęcia, to wiatr zamienił się w tajfun - się tak zastanawiałem, że skoro z ledwością podjechałem tą górkę, to Sieniowa nie przeżyję... pomyślałem wtedy nawet o przełożeniu tego treningu, no ale udało się zmotywować, co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
Podjeżdżając drugą górkę czyli Widomą wiatr pomagał ale na takim procencie to było bez znaczenia. Był to najdłuższy podjazd i udało się dobrze rozłożyć siły, pojechałem dalej na trzeci podjazd, czyli tą samą górkę tylko z drugiej strony. Dosyć łatwo poszło mimo huraganu pod narty. Na zjazdach dostawałem takie podmuchy że znosiło na środek drogi przy prędkości 65+.
Z Siniewskiej w stronę Perzowej © DamianoPantani
Mój rower w aktualnej konfiguracji - pod tarasem widokowym © DamianoPantani
Świętokrzyskie też góry © DamianoPantani
Dach domu Andrzeja Piasecznego © DamianoPantani
Na koniec perełka, wisienka na torcie - Góra Siniewska. Wiedziałem że będzie wiało w twarz, jechałem takim zygzakiem że prawie nie poruszałem się do przodu, tylko na boki, więc udało się nie cierpieć jakoś wybitnie. Za tarasem widokowym góra popuściła, zrobiło się może z 7% i do samego szczytu to już była formalność. Potem szybka sesja zdjęciowa, zjazd z góry na hamulcu i już prosto do domu pod tajfun.
Barania góra, Pępice, sierpień 2014 © DamianoPantani
Najpierw podjechałem Baranią, a że wiało z całej pety w twarz to łatwo nie było. Kiedy na szczycie robiłem zdjęcia, to wiatr zamienił się w tajfun - się tak zastanawiałem, że skoro z ledwością podjechałem tą górkę, to Sieniowa nie przeżyję... pomyślałem wtedy nawet o przełożeniu tego treningu, no ale udało się zmotywować, co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
Podjeżdżając drugą górkę czyli Widomą wiatr pomagał ale na takim procencie to było bez znaczenia. Był to najdłuższy podjazd i udało się dobrze rozłożyć siły, pojechałem dalej na trzeci podjazd, czyli tą samą górkę tylko z drugiej strony. Dosyć łatwo poszło mimo huraganu pod narty. Na zjazdach dostawałem takie podmuchy że znosiło na środek drogi przy prędkości 65+.
Z Siniewskiej w stronę Perzowej © DamianoPantani
Mój rower w aktualnej konfiguracji - pod tarasem widokowym © DamianoPantani
Świętokrzyskie też góry © DamianoPantani
Dach domu Andrzeja Piasecznego © DamianoPantani
Na koniec perełka, wisienka na torcie - Góra Siniewska. Wiedziałem że będzie wiało w twarz, jechałem takim zygzakiem że prawie nie poruszałem się do przodu, tylko na boki, więc udało się nie cierpieć jakoś wybitnie. Za tarasem widokowym góra popuściła, zrobiło się może z 7% i do samego szczytu to już była formalność. Potem szybka sesja zdjęciowa, zjazd z góry na hamulcu i już prosto do domu pod tajfun.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.