Południe ŚwiętokrzyskiegoKategoria 200 km <, Ze zdjęciami
Poniedziałek, 8 września 2014Komentarze: 0
Dystans200.49 km
Czas06:47
Vśrednia29.56 km/h
Ostatni tegoroczny cel zaliczony, nabiłem dziś drugi dystans powyżej 200 km. Padam jeszcze bardziej niż za pierwszą dwusetą, ale ta była milion razy ciekawsza.
Wczorajsze prognozy uświadomiły mnie, że 200-tkę zrobię 'jutro albo nigdy'. Mało spałem, wyjechałem "w punkt 7:51:34", z początku dość zimno, ale nie minęło pół godziny a zrobiło się komfortowo. Do Jędrzejowa nic ciekawego, potem zacząłem jazdę w nowe mi tereny, ale za to jakie...
Przystanek pierwszy - Jędrzejów © DamianoPantani
Faj ny park © DamianoPantani
Za Jędrzejowem © DamianoPantani
Przeglądając mapy satelitarne myślałem że do Kazimierzy to będzie 50 km żmudnego kręcenia bez większych emocji, a tymczasem w koło było tyle bajecznych obrazków że nie wiedziałem czasami w którą stronę się patrzeć... bardzo mi odpowiada ten teren, pagórek na pagórku, rozległe polany, wszędzie wierzby, dalekie widoki, ruch zerowy, będę tu wracał, może nie aż na taki dystans ale będę jeszcze chciał się tam pokręcić, najlepiej z jakimś dobrym aparatem.
Po drodze zastałem objazd do Kazimierzy, ale dla pojazdów powyżej 3.5 ton, chyba tyle jeszcze nie ważę więc zaryzykowałem i pojechałem zgodnie z planem, no i okazało się że Działoszyce były rozkopane, ale spokojnie dało się przejść te 300 m, więc ryzyko się opłaciło. Sama Kazimierza to bardzo ładne miasto, ale praktycznie cały postój spędziłem w parku, który jest najładniejszy z tych które widziałem do tej pory. Napstrykałem sporo fotek, ale nie do końca oddają urok tego miejsca.
Rozbebeszone Działoszyce © DamianoPantani
Skalbmierz © DamianoPantani
Kazimierza Wielka © DamianoPantani
W Kazi jeszcze jest województwo Kieleckie © DamianoPantani
Park w Kazi © DamianoPantani
Marzenie z dzieciństwa... Heh złamałem wszystkie przepisy :P © DamianoPantani
Mamo, jaki dziwny piesek © DamianoPantani
Droga z Kazi do Buska to już w ogóle totalny obłęd, dużo zieleni, w koło pagórkowe polany po horyzont, droga wysokiej jakości z małym ruchem, szybko mi uleciała ta droga. Busko strasznie zatłoczone miasto, w sumie poza ładnymi parkami to nie mijałem tam nic ciekawego, może następnym razem dokładniej obadam co tam jest do zobaczenia. Pińczów ładne małe miasteczko, mniejszy ruch, dla mnie na plus...
Karpatka za Kazią © DamianoPantani
Przeludniony mały park w Busku © DamianoPantani
Pińczów 1 © DamianoPantani
Pińczów 2 © DamianoPantani
Z Pińczowa wyjeżdżałem o 14, do domu zostały ze 2 godziny kręcenia więc pojawiła się perspektywa zdążenia na Vueltę, więc spróbowałem dojechać bez postoju, co okazało się błędem bo po godzinie jazdy odpadałem, przegrzałem się a nogi mi po prostu puchły... Ostatnie 15 km to już katorga, przyszły chmury, zrobiło się chłodniej, trzeba było z jednej strony zawalać by zdążyć przed deszczem, z drugiej strony organizm co 3 kilo prosił o przerwę. Ostatnie 10 minut drogi to już walka żeby zdążyć przed burzą, no i udało się, chociaż wiatr już zaczął robić swoje... W domu zameldowałem się 17:00:00:00, to jeszcze zdążyłem się ogarnąć przed końcówką vuelty :P
Na koniec stały punkt w moich wpisach, w których wyeksplorowałem mnóstwo nowego terenu, czyli najdziwniejsze mijane nazwy miejscowości: Niewiatrowice, Chotelek, Koniecmosty, Hajdaszek, no i prawdziwa perełka...
0,5 Wiśniówki ! © DamianoPantani
Wycieczka kosztowała mnie 5.50 zł na picie, całe jedzenie zabrałem ze sobą pod koszulką :P Długo będę ją wspominał, działo się tak wiele że ciężko mi było wszystko spamiętać, tym bardziej doceniam istnienie bikestats, będę mógł sobie wszystko szczegółowo poprzypominać, nawet za lat 150.
Wczorajsze prognozy uświadomiły mnie, że 200-tkę zrobię 'jutro albo nigdy'. Mało spałem, wyjechałem "w punkt 7:51:34", z początku dość zimno, ale nie minęło pół godziny a zrobiło się komfortowo. Do Jędrzejowa nic ciekawego, potem zacząłem jazdę w nowe mi tereny, ale za to jakie...
Przystanek pierwszy - Jędrzejów © DamianoPantani
Faj ny park © DamianoPantani
Za Jędrzejowem © DamianoPantani
Przeglądając mapy satelitarne myślałem że do Kazimierzy to będzie 50 km żmudnego kręcenia bez większych emocji, a tymczasem w koło było tyle bajecznych obrazków że nie wiedziałem czasami w którą stronę się patrzeć... bardzo mi odpowiada ten teren, pagórek na pagórku, rozległe polany, wszędzie wierzby, dalekie widoki, ruch zerowy, będę tu wracał, może nie aż na taki dystans ale będę jeszcze chciał się tam pokręcić, najlepiej z jakimś dobrym aparatem.
Po drodze zastałem objazd do Kazimierzy, ale dla pojazdów powyżej 3.5 ton, chyba tyle jeszcze nie ważę więc zaryzykowałem i pojechałem zgodnie z planem, no i okazało się że Działoszyce były rozkopane, ale spokojnie dało się przejść te 300 m, więc ryzyko się opłaciło. Sama Kazimierza to bardzo ładne miasto, ale praktycznie cały postój spędziłem w parku, który jest najładniejszy z tych które widziałem do tej pory. Napstrykałem sporo fotek, ale nie do końca oddają urok tego miejsca.
Rozbebeszone Działoszyce © DamianoPantani
Skalbmierz © DamianoPantani
Kazimierza Wielka © DamianoPantani
W Kazi jeszcze jest województwo Kieleckie © DamianoPantani
Park w Kazi © DamianoPantani
Marzenie z dzieciństwa... Heh złamałem wszystkie przepisy :P © DamianoPantani
Mamo, jaki dziwny piesek © DamianoPantani
Droga z Kazi do Buska to już w ogóle totalny obłęd, dużo zieleni, w koło pagórkowe polany po horyzont, droga wysokiej jakości z małym ruchem, szybko mi uleciała ta droga. Busko strasznie zatłoczone miasto, w sumie poza ładnymi parkami to nie mijałem tam nic ciekawego, może następnym razem dokładniej obadam co tam jest do zobaczenia. Pińczów ładne małe miasteczko, mniejszy ruch, dla mnie na plus...
Karpatka za Kazią © DamianoPantani
Przeludniony mały park w Busku © DamianoPantani
Pińczów 1 © DamianoPantani
Pińczów 2 © DamianoPantani
Z Pińczowa wyjeżdżałem o 14, do domu zostały ze 2 godziny kręcenia więc pojawiła się perspektywa zdążenia na Vueltę, więc spróbowałem dojechać bez postoju, co okazało się błędem bo po godzinie jazdy odpadałem, przegrzałem się a nogi mi po prostu puchły... Ostatnie 15 km to już katorga, przyszły chmury, zrobiło się chłodniej, trzeba było z jednej strony zawalać by zdążyć przed deszczem, z drugiej strony organizm co 3 kilo prosił o przerwę. Ostatnie 10 minut drogi to już walka żeby zdążyć przed burzą, no i udało się, chociaż wiatr już zaczął robić swoje... W domu zameldowałem się 17:00:00:00, to jeszcze zdążyłem się ogarnąć przed końcówką vuelty :P
Na koniec stały punkt w moich wpisach, w których wyeksplorowałem mnóstwo nowego terenu, czyli najdziwniejsze mijane nazwy miejscowości: Niewiatrowice, Chotelek, Koniecmosty, Hajdaszek, no i prawdziwa perełka...
0,5 Wiśniówki ! © DamianoPantani
Wycieczka kosztowała mnie 5.50 zł na picie, całe jedzenie zabrałem ze sobą pod koszulką :P Długo będę ją wspominał, działo się tak wiele że ciężko mi było wszystko spamiętać, tym bardziej doceniam istnienie bikestats, będę mógł sobie wszystko szczegółowo poprzypominać, nawet za lat 150.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.