Powrót ....
Czwartek, 8 września 2016Komentarze: 0
Dystans18.73 km
Czas00:37
Vśrednia30.37 km/h
Vmax48.90 km/h
Tętnośr.141
Tętnomax169
Kalorie 440 kcal
Podjazdy 93 m
Temp.24.0 °C
Miało być, jak to ująłem 'pół tygodnia przerwy' - był okrągły letni miesiąc. Masakra jakaś, o taki mały kawałeczek aluminium odechciewało mi się żyć, ale od początku...
1. Od razu jak się wyłamał hak kupiłem inne, przyszły prawie na kolejny dzień, ale kompletnie nie pasowały.
2. No dobra, kupiłem na bikestacji kolenje, ale po tygodniu nie było żadnej informacji o wysyłce, nawet jak poprosiłem o zwrot kasy nie dostałem żadnej wiadomości, ale na szczęście kasę już tak.
3. Potem - w czwartek wieczorem - kupiłem dwie sztuki na allegro, gościu napisał że ma urlop od soboty a tymczasem na chama poszedł se w piątek, kompletny brak kontaktu przez kolejny tydzień, nosz kurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr..................
4. W międzyczasie poszedłem do naziemnego mechanika ale odesłał mnie z kwitkiem.
5. Potem jeszcze kupiłem jeden, gościu wysłał od razu ale InPost sobie postanowił nie odbierać haka z paczkomatu przez tydzień. A i tak nie pasował.
6. Napisałem do oficjalnego dystrybutora guerci ale brak kontaktu.
7. Dopiero wtedy mnie natchnęło żeby napisać do gościa od którego kupiłem rower, a on odpisuje że będzie miał hak ale za tydzień... No dobra tyle już czekam że tydzień w te czy w te nie robi różnicy - biorę. Cena za ten kawałem aluminium jak za dobry frameset ale niech będzie, programista może sobie pozwolić... Dostaję pakę po tygodniu z pasującym hakiem ale.... BEZ ŚRUBEK... HAHAHAHAHAHAHAH!!!!!!!!!! No myślałem że się pójdę utopić. Na szczęście gość na kolejny dzień dosłał mi na swój koszt śrubki i od razu zamontowałem. BANGLA
Pojechałem na krótką pętlę bo nie wiedziałem nic - co z rowerem a przede wszystkim z formą. Ogólnie wszystko gra ale nowy łańcuch chyba nieco za mocno dociąłem, jutro to skoryguję. Najbardziej ucierpiała elastyczność mięśni, czułem taki opór w udach i plecach że nie wiem, myślałem że to bieganie utrzyma mnie w jako takim kształcie a tu dupa.
No cóż, ogólnie dzisiejsza jazda taka słodko kwaśna ale jak wiadomo będąc na dnie jedyna droga prowadzi w górę, jestem już tak zahartowany że nawet jakby miało się coś znowu dziać to przetrwam. Na zimę sobie odbiję niewyjechane godziny na trenażerze, wejdę w kolejny sezon z takim impetem że jak wyjadę na trasę to już nie wrócę....
1. Od razu jak się wyłamał hak kupiłem inne, przyszły prawie na kolejny dzień, ale kompletnie nie pasowały.
2. No dobra, kupiłem na bikestacji kolenje, ale po tygodniu nie było żadnej informacji o wysyłce, nawet jak poprosiłem o zwrot kasy nie dostałem żadnej wiadomości, ale na szczęście kasę już tak.
3. Potem - w czwartek wieczorem - kupiłem dwie sztuki na allegro, gościu napisał że ma urlop od soboty a tymczasem na chama poszedł se w piątek, kompletny brak kontaktu przez kolejny tydzień, nosz kurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr..................
4. W międzyczasie poszedłem do naziemnego mechanika ale odesłał mnie z kwitkiem.
5. Potem jeszcze kupiłem jeden, gościu wysłał od razu ale InPost sobie postanowił nie odbierać haka z paczkomatu przez tydzień. A i tak nie pasował.
6. Napisałem do oficjalnego dystrybutora guerci ale brak kontaktu.
7. Dopiero wtedy mnie natchnęło żeby napisać do gościa od którego kupiłem rower, a on odpisuje że będzie miał hak ale za tydzień... No dobra tyle już czekam że tydzień w te czy w te nie robi różnicy - biorę. Cena za ten kawałem aluminium jak za dobry frameset ale niech będzie, programista może sobie pozwolić... Dostaję pakę po tygodniu z pasującym hakiem ale.... BEZ ŚRUBEK... HAHAHAHAHAHAHAH!!!!!!!!!! No myślałem że się pójdę utopić. Na szczęście gość na kolejny dzień dosłał mi na swój koszt śrubki i od razu zamontowałem. BANGLA
Pojechałem na krótką pętlę bo nie wiedziałem nic - co z rowerem a przede wszystkim z formą. Ogólnie wszystko gra ale nowy łańcuch chyba nieco za mocno dociąłem, jutro to skoryguję. Najbardziej ucierpiała elastyczność mięśni, czułem taki opór w udach i plecach że nie wiem, myślałem że to bieganie utrzyma mnie w jako takim kształcie a tu dupa.
No cóż, ogólnie dzisiejsza jazda taka słodko kwaśna ale jak wiadomo będąc na dnie jedyna droga prowadzi w górę, jestem już tak zahartowany że nawet jakby miało się coś znowu dziać to przetrwam. Na zimę sobie odbiję niewyjechane godziny na trenażerze, wejdę w kolejny sezon z takim impetem że jak wyjadę na trasę to już nie wrócę....
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.