Miałem na dzisiaj inne plany, ale musiałem na moment podbić do koleżanki na Brynicę, więc nie uniknąłem jazdy na północ... W każdym razie wyszła taka luźna płaska 40-tka, z 6km nowości. Cóż, czaby odpocząć, a najbliższa pogoda będzie temu sprzyjała :}
Wczoraj robiłem teren pagórkowaty z dwoma podjazdami, a dzisiaj płaski z dwoma podjazdami. Nabiłem z 8 km nowych asfaltów, w tym właśnie ten drugi podjazd (może krótszy, mniej sztywny, ale były momenty 10-13%). Generalnie górki wyszły mi dziś bardzo dobrze, jakoś szybko uleciały.
Na wąskich zjazdach co 200 m trzeba się było z czymś wymijać, podczas gdy na poboczach i centralnie na środku drogi były zaparkowane wozy... Potem sporo krzyżówek, tłoczno, no to sobie poćwiczyłem łacinę. No cóż zdarza się.
Miałem nie jechać, ale nudy przekraczały normy europejskie, no to coś wyszedłem pokręcić, mimo że nie miałem na to ochoty. No a jechało się tak przyjemnie że teraz nie bardzo rozumem jak mogło mi się nie chcieć jechać :D
Pierwszy raz robiłem podjazd pod zamkiem na Chęcinach, wyszedł mi naprawdę dobrze, mimo momentów 8% miałem jeszcze 2 przełożenia w zanadrzu. Bardzo mi odpowiada ten podjazd - długi, w sam raz ostry, będę tu wracał.
Dość luźna 80-tka, 23 km nowości. Na Hucisku wyprzedziłem jakiegoś typka na góralu, ale różnica w prędkości była nieznaczna więc siadł mi na koło, no i tak siedział ponad kilometr, jak się nie rozjechaliśmy. Jechało się pod górkę 2% i pod wiatr, ale starałem się ciągnąć dosyć mocno, myślę że dałem mu dobre koło, jestem z siebie dumny :D Ale dobrze się trzymał. Dajcie mu szosę i klękajcie pro-teamy...
Na nowych terenach żwirówki w znacznie lepszym stanie niż asfalt. Okolica była naprawdę przyjemna, jeśli wyleją tam świeże drogi to z chęcią tam jeszcze wpadnę.
Na Wilczkowicach mijałem się z takim dziadziem na szosówie, pięknie ciął, mimo że z wiatrem i z delikatnej górki to i tak szacun.
Generalnie dzisiejszy trening był testem nowego siodła. O ile w starym siodle traciłem czucie w [...] po 20 km, to w nowym zaczynało być niekomfortowo dopiero po 60 km. Komfort komfortem, ale z drugiej strony gość na allegro napisał że siodło waży 200 g, podczas gdy waży 350 g... Dostał już ochrzan, ale na razie niech tam będzie, nie będę robił o to afery. Może po wakacjach spróbuję jakieś inne...
Tak sobie pokręcić... Nie miałem ochoty na więcej km ze względu na wiatr, ale generalnie jechało mi się dzisiaj bardzo przyjemnie, znacznie powyżej średniej pod tym względem hehe.
Dość luźna 70-tka, 15 km nowych, całkiem ładnych terenów, z początku zachowawczo, zaoszczędziłem sporo sił więc końcowe kilosy pociągnąłem mocniej. Przez większość drogi dokuczał mi ból gardła i ciężko się było skupić na jeździe. Mimo wszystko trening całkiem OK.
Najgorsze na studiach za mną, mam trochę czasu na normalne dystanse. Dzisiaj gorąco, jechałem jakby na rozładowanych bateriach, do tego mocne, raczej przeszkadzające wiatry, no ale najważniejsze że się coś pojechało. Generalnie oceniam dzisiejsze kręcenie na umiarkowany plus.
Ufff, pierwsza stówa od ponad miesiąca, tego mi było trzeba... Pogoda dopisała, prądu nie odcięło, dobrze się łykało kilosy. Do Nagłowic jechałem tempem turystycznym, potem do Małogoszcza włączyłem tryb treningowy, a od Małogoszcza jechałem 'byle dojechać' :D
Już pod Chęcinami na węźle prawie mnie rozjechał jakiś psychopata któremu dali tira... Rozpędzony odbijał w prawo z wewnętrznego pasa, kiedy ja jechałem prosto. Dobrze że go za sobą usłyszałem i zapaliła mi się lampka że gość może chcieć skręcać. Gdybym nie przyhamował i pojechał dalej to nie byłoby ze mnie co zbierać, zabrakło 20 cm. Święty Krzyś czuwa i na szczęście była to ostatnia przykra historia tego dnia.
Dzisiaj wyszło ponad 35 km nowości. Jakoś wcześniej nie lubiłem jeździć po lasach, otwartych przestrzeniach gdzie w koło same pola, ale dzisiaj nie mogłem się na nie napatrzeć. Do tego jechałem przez kilka ładnych wiosek, m.in. przez Oksę. No generalnie było na czym dzisiaj zawiesić oko. Zdecydowanie wycieczka na plus, będę chciał jeszcze kiedyś zajrzeć w te okolice.
Zaliczenia pełną parą, trzeba było coś pokręcić żeby nie zwariować :} Pogoda idealna, teren właściwie płaski, luźna noga, spokojny krótki trening na spory plus.
Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
KOLARSKI OPĘTANIEC
MIŁOŚNIK ASTRONOMII
KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN
Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.