Scotta testKategoria Ze zdjęciami
Sobota, 28 kwietnia 2018Komentarze: 0
Dystans19.59 km
Czas00:43
Vśrednia27.33 km/h
Inauguracyjna jazda nową furą, kilka 4-kilometrowych rundek po sąsiednich wsiach byle się nie oddalać za bardzo od domu. Ogólnie rower dużo lepszy od poprzedniego mimo że 2,5 razy tańszy (de facto kupiony po cenie 3 kół). Tylko tyle że muszę sobie załatwić węższą kierownicę, krótszy mostek, i jakieś świeże opony.
W porównaniu do poprzedniego roweru - przede wszystkim rama jest większa (z 54 przeskoczyłem na 56) bo zauważyłem że w starym rowerze mocno podbijam mostek do góry i przodu, więc większa rama jest prostszym wyjściem. Wbrew planom zdecydowałem się jednak zostać przy karbonie.
Koła świadomie wybrałem nie stożkowe i przede wszystkim pod oponę - pierwsze że wiatr nie zdmuchuje mnie już na środek drogi, a drugie to nawet jeśli się zdarzy awaria to można na miejscu ją załatwić i śmigać dalej, a nie bawić się w mechanika (oszczędność czasu i pieniędzy).
Póki co grupa Ultegra mechaniczna (działa zaskakująco płynnie), ale jak sobie załatwię kierownicę i narzędzia do korby to sobie podmienię na Di2 ze starej fury, za bardzo się przyzwyczaiłem, choć na początku używania Di2 nie czułem bardzo różnicy, ale faktycznie, elektronika jest o 2 nieba lepsza.
Co pierwsze mi się rzuciło podczas jazdy to to że jechało się prosto jak po szynach - nie bujało mną na boki - widocznie mechanik krzywo przykleił szytki w starym wraku. Na początku jechałem z mostkiem na plus, ale w drodze zmieniłem na minus i co ciekawe zaczęło jechać się wygodniej. Jedyny żal jaki mam to to że tylna opona była uszkodzona, no i na ostatniej rundce wybuchła dętka, ale to raczej drobiazg, na ten moment rower jest rewelka, myślę że się zaprzyjaźnimy
Scott Addict 20 © DamianoPantani
W porównaniu do poprzedniego roweru - przede wszystkim rama jest większa (z 54 przeskoczyłem na 56) bo zauważyłem że w starym rowerze mocno podbijam mostek do góry i przodu, więc większa rama jest prostszym wyjściem. Wbrew planom zdecydowałem się jednak zostać przy karbonie.
Koła świadomie wybrałem nie stożkowe i przede wszystkim pod oponę - pierwsze że wiatr nie zdmuchuje mnie już na środek drogi, a drugie to nawet jeśli się zdarzy awaria to można na miejscu ją załatwić i śmigać dalej, a nie bawić się w mechanika (oszczędność czasu i pieniędzy).
Póki co grupa Ultegra mechaniczna (działa zaskakująco płynnie), ale jak sobie załatwię kierownicę i narzędzia do korby to sobie podmienię na Di2 ze starej fury, za bardzo się przyzwyczaiłem, choć na początku używania Di2 nie czułem bardzo różnicy, ale faktycznie, elektronika jest o 2 nieba lepsza.
Co pierwsze mi się rzuciło podczas jazdy to to że jechało się prosto jak po szynach - nie bujało mną na boki - widocznie mechanik krzywo przykleił szytki w starym wraku. Na początku jechałem z mostkiem na plus, ale w drodze zmieniłem na minus i co ciekawe zaczęło jechać się wygodniej. Jedyny żal jaki mam to to że tylna opona była uszkodzona, no i na ostatniej rundce wybuchła dętka, ale to raczej drobiazg, na ten moment rower jest rewelka, myślę że się zaprzyjaźnimy
Scott Addict 20 © DamianoPantani