Pierwszy raz w tym roku na poli i z powrotem - dzisiaj była na to najlepsza okazja. Płynnie, same zielone hehe :D no i drogę w końcu skończyli więc całkiem przyjemnie.
Na Poli w pełnym słońcu z huraganem w plecy. Z powrotem po ciemku, z ledwo wyczuwalnym wiatrem. Dawno nie jechałem rowerem w nocy - świetne uczucie które bardzo mi się kojarzy z dzieciństwem, także sobie zrobiłem dobry klimat na cały wieczór ;) Miejscami było tak ciemno że jechałem jak gdyby z zamkniętymi oczami.. Mimo wszystko będę baaardzo pozytywnie wspominał tą dzisiejszą wycieczkę :}
Dziś była jedna z ostatnich w tym roku możności dojazdu rowerem na Politechnikę, nie sposób mi było z niej nie skorzystać. Przy okazji zobaczyłem Karczówkę która chodziła mi po głowie dłuższy czas.
Najpierw na Kielce pozałatwiać różne sprawy (poczta, księgarnia, politechnika), a potem za drugą stronę miasta na Świętą Katarzynę wyeksplorować trochę terenu. Od Piekoszowa do Czarnowa standard - roboty drogowe, korki, tłoczno i wolno. W mieście wiadomo - roboty, światła, współdzielone ścieżki rowerowe w wybornym stanie, objazdy objazdów objazdów itd.. Za miastem to samo a w dodatku pod wiatr taki nawet niesłaby.
Zanim jeszcze ruszyłem z Kielc siadłem na Placu Artystów by zjeść obiad, ale nawet nie wyjąłem jedzenia a już koło mnie stały 3 cygany:
- Masz pan 50 groszy?
- Powróżyć ci z kart?
- Powiedzieć ci coś o tobie?
- Wyglądasz na bogatego... (może nie wprost ale coś w ten deseń :P)
Przeniosłem się do parku, zjadłem w ciszy, obadałem dokładnie mapy i wyjechałem dalej.
Z Górna widoczny jest ładny podjazd pod Krajno - bardzo podobny do Widomej ale miałem wrażenie że jest bardziej stromy i dłuższy. Po powrocie wyliczyłem nachylenie i wychodzi że ma 5,3% przez ok. 2 km, a ten którym jechałem 4,6% przez 2,4 km. Czyli... szału nie ma. Pobujałem się chwilę po Puszczy Jodłowej i zacząłem powrót.
Chciałem wracać przez północne wsie by ominąć Kielce. Popatrzyłem na mapę, która wyraźnie pokazała żeby jechać prosto cały czas, to się wyjedzie na Masłowie. No i tak zrobiłem - na początku wszystko OK, ale... jakim cudem ja się znalazłem na Mąchocicach? Spojrzałem na mapy jeszcze raz i wtedy już w ogóle straciłem orientację - nigdzie nie skręcałem, trzymałem się głównej drogi a wyjechałem nie wiadomo gdzie... Musiałem zmienić plan, wrócić do domu prosto przez te Kielce - to mnie zrujnowało psychicznie i fizycznie. I co się teraz okazuje... Na Ciekotach jest taka krzyżówka - u mnie na telefonie mapa mówi, że główna droga leci na ten Masłów, a na wszystkich mapach w internecie (jak i w rzeczywistości) główna prowadzi właśnie na Mąchocice. Life is brutal...
Na Czarnowie poczułem duży luz w bloku - już myślałem że go zjechałem kompletnie, ale na szczęście tylko śrubki się poluzowały. Oj śrubki lubią mi się ostatnio wykręcać :D
Cóż, taka sobie dzisiaj stresująca i męcząca wycieczka, mimo to nie będę jej wspominał szczególnie źle.
Ostatni raz rowerem na praktykę zawodową <3 Szefu dał mi wolne jutro także oficjalnie zaczynam miesiąc wakacji - delikatnie ograniczonych, ale zawsze :D
Co do samej jazdy - rano nie mogło być lepiej... Zero wiatru, słońce świeci, IDEALNIE ciepło. Jedynie co to było ciasno na drogach, ale średnia prędkość wysoka jak na miasto i roboty drogowe.
Dzisiaj znowu szalały tajfuny. Chociaż tyle że w jedną stronę wiało w plecy, a nie tak jak wczoraj...
W piątek mam ostatni dzień praktyk zawodowych, w końcu będę mógł jechać kiedy chcę, gdzie chcę, jak chcę itd... Zapowiada się pracowity sierpień bo mam dużo targetów do zrobienia ;)
Ten wiatr jest niemożliwy, w tym sezonie tak bardzo wieje jak w poprzednim sezonie bardzo nie wiało :D Dzisiaj nie chce mi się przypominać co się działo na trasie bo jednym okiem piszę posta a drugim oglądam TdF
EDIT: Chcąc obniżyć nieco kierownicę, przy dokręcaniu sterów rozwaliłem gwint szyszki, także dopóki nie wymienię to nie będzie jazdy buuu :(
To samo co zawsze - wiatr, roboty, częste postoje i inne duperele. Chciałem zobaczyć jak się jedzie drogą rowerową wzdłuż Silnicy by uniknąć jazdy Warszawską, ale to nie był dobry pomysł... Ciężko tam dotrzeć, sama droga jest w nieciekawym stanie, poza tym służy raczej jako chodnik dla pieszych.
Na Politechnikę i z powrotem. Nieźle zaczęło wiać od przodu kiedy wracałem... ale jak to mówią - z górki i z wiatrem każdy pojedzie. Ale ogólnie tak mi się jakoś szybko ostatnio jeździ. Muszę zrobić test antydopingowy, może mi ktoś coś dosypuje do herbaty albo do smaru
Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
KOLARSKI OPĘTANIEC
MIŁOŚNIK ASTRONOMII
KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN
Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.