Dajcie mi rower, a poruszę Ziemię

DAMIANO PANTANI. STATYSTYCZKA ROWEROWA
Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:8612.44 km (w terenie 115.60 km; 1.34%)
Czas w ruchu:289:08
Średnia prędkość:29.79 km/h
Maksymalna prędkość:81.70 km/h
Suma podjazdów:53970 m
Maks. tętno maksymalne:184 (93 %)
Maks. tętno średnie:156 (79 %)
Suma kalorii:142041 kcal
Liczba aktywności:132
Średnio na aktywność:65.25 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 8 września 2014Komentarze: 0
Dystans200.49 km
Czas06:47
Vśrednia29.56 km/h
Vmax57.90 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax173
Kalorie 4630 kcal
Podjazdy1272 m
Temp.26.0 °C
Więcej danych
Ostatni tegoroczny cel zaliczony, nabiłem dziś drugi dystans powyżej 200 km. Padam jeszcze bardziej niż za pierwszą dwusetą, ale ta była milion razy ciekawsza.

Wczorajsze prognozy uświadomiły mnie, że 200-tkę zrobię 'jutro albo nigdy'. Mało spałem, wyjechałem "w punkt 7:51:34", z początku dość zimno, ale nie minęło pół godziny a zrobiło się komfortowo. Do Jędrzejowa nic ciekawego, potem zacząłem jazdę w nowe mi tereny, ale za to jakie...

Przystanek pierwszy - Jędrzejów
Przystanek pierwszy - Jędrzejów © DamianoPantani

Faj ny park
Faj ny park © DamianoPantani

Za Jędrzejowem
Za Jędrzejowem © DamianoPantani

Przeglądając mapy satelitarne myślałem że do Kazimierzy to będzie 50 km żmudnego  kręcenia bez większych emocji, a tymczasem w koło było tyle bajecznych obrazków że nie wiedziałem czasami w którą stronę się patrzeć... bardzo mi odpowiada ten teren, pagórek na pagórku, rozległe polany, wszędzie wierzby, dalekie widoki, ruch zerowy, będę tu wracał, może nie aż na taki dystans ale będę jeszcze chciał się tam pokręcić, najlepiej z jakimś dobrym aparatem.

Po drodze zastałem objazd do Kazimierzy, ale dla pojazdów powyżej 3.5 ton, chyba tyle jeszcze nie ważę więc zaryzykowałem i pojechałem zgodnie z planem, no i okazało się że Działoszyce były rozkopane, ale spokojnie dało się przejść te 300 m, więc ryzyko się opłaciło. Sama Kazimierza to bardzo ładne miasto, ale praktycznie cały postój spędziłem w parku, który jest najładniejszy z tych które widziałem do tej pory. Napstrykałem sporo fotek, ale nie do końca oddają urok tego miejsca.

Rozbebeszone Działoszyce
Rozbebeszone Działoszyce © DamianoPantani

Skalbmierz
Skalbmierz © DamianoPantani

Kazimierza Wielka
Kazimierza Wielka © DamianoPantani

W Kazi jeszcze jest województwo Kieleckie
W Kazi jeszcze jest województwo Kieleckie © DamianoPantani

Park w Kazi
Park w Kazi © DamianoPantani

Marzenie z dzieciństwa... Heh złamałem wszystkie przepisy :P
Marzenie z dzieciństwa... Heh złamałem wszystkie przepisy :P © DamianoPantani

Mamo, jaki dziwny piesek
Mamo, jaki dziwny piesek © DamianoPantani

Droga z Kazi do Buska to już w ogóle totalny obłęd, dużo zieleni, w koło pagórkowe polany po horyzont, droga wysokiej jakości z małym ruchem, szybko mi uleciała ta droga. Busko strasznie zatłoczone miasto, w sumie poza ładnymi parkami to nie mijałem tam nic ciekawego, może następnym razem dokładniej obadam co tam jest do zobaczenia. Pińczów ładne małe miasteczko, mniejszy ruch, dla mnie na plus...

Karpatka za Kazią
Karpatka za Kazią © DamianoPantani 

Przeludniony mały park w Busku
Przeludniony mały park w Busku © DamianoPantani

Pińczów 1
Pińczów 1 © DamianoPantani

Pińczów 2
Pińczów 2 © DamianoPantani

Z Pińczowa wyjeżdżałem o 14, do domu zostały ze 2 godziny kręcenia więc pojawiła się perspektywa zdążenia na Vueltę, więc spróbowałem dojechać bez postoju, co okazało się błędem bo po godzinie jazdy odpadałem, przegrzałem się a nogi mi po prostu puchły... Ostatnie 15 km to już katorga, przyszły chmury, zrobiło się chłodniej, trzeba było z jednej strony zawalać by zdążyć przed deszczem, z drugiej strony organizm co 3 kilo prosił o przerwę. Ostatnie 10 minut drogi to już walka żeby zdążyć przed burzą, no i udało się, chociaż wiatr już zaczął robić swoje... W domu zameldowałem się 17:00:00:00, to jeszcze zdążyłem się ogarnąć przed końcówką vuelty :P

Na koniec stały punkt w moich wpisach, w których wyeksplorowałem mnóstwo nowego terenu, czyli najdziwniejsze mijane nazwy miejscowości: Niewiatrowice, Chotelek, Koniecmosty, Hajdaszek, no i prawdziwa perełka...  

0,5 Wiśniówki !
0,5 Wiśniówki ! © DamianoPantani

Wycieczka kosztowała mnie 5.50 zł na picie, całe jedzenie zabrałem ze sobą pod koszulką :P Długo będę ją wspominał, działo się tak wiele że ciężko mi było wszystko spamiętać, tym bardziej doceniam istnienie bikestats, będę mógł sobie wszystko szczegółowo poprzypominać, nawet za lat 150. 

Sobota, 6 września 2014Komentarze: 0
Dystans71.00 km
Czas02:20
Vśrednia30.43 km/h
Vmax62.00 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax172
Kalorie 1590 kcal
Podjazdy472 m
Temp.23.0 °C
Więcej danych
No w końcu udało się zrobić jakiś normalniejszy dystans. Warunki bliskie ideału, wybitnie przyjemna wycieczka, przy dobrej średniej, tego mi było trzeba.

Pod Leśnicą mocno wiało z przodu, wtedy wyprzedził mnie jakiś gimb na góralu. Heh podłapałem jego koło i miałem luzik, dobrze mnie osłaniał. Starał się mi uciec, a im bardziej się starał tym dawał mi lepsze koło :D Niedługo potem padł więc szarpnąłem mocniej i mu odjechałem.

Dalej pojechałem na serię szybkich ciętych zakrętów pod Czostkowem, odbiłem na Wiśnicz zwiedzając kilka km nowych asfaltów, no i powrót przez Bolmin, ale nie główną drogą tylko bocznymi na których też mnie jeszcze nie było.

Bocheniec
Bocheniec © DamianoPantani

Wtorek, 2 września 2014Komentarze: 0
Dystans48.21 km
Czas01:38
Vśrednia29.52 km/h
Vmax53.50 km/h
Tętnośr.134
Tętnomax160
Kalorie 1020 kcal
Podjazdy379 m
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Przygotowuję się powoli do zaliczenia ostatniego tegorocznego celu, czyli drugiego dystansu 200 km. Dzisiaj zrobiłem krótką, bardzo przyjemną pętelkę. Chciałem na Kowali u takiej Pani kupić ze dwie bułki na ten dystans, tanie, słodkie i bardzo dobre, ale sklepik był zamknięty :/

Heh, co kilka km mijałem dzieciaków wracających ze szkoły czy z autobusu, jak dobrze mi było na nich patrzeć jako student :D

Rynek w Chęcinach, koniec wiecznego remontu
Rynek w Chęcinach, koniec wiecznego remontu © DamianoPantani

Gang idzie
Gang idzie © DamianoPantani

Sobota, 30 sierpnia 2014Komentarze: 0
Dystans109.06 km
Czas03:43
Vśrednia29.34 km/h
Vmax63.80 km/h
Tętnośr.143
Tętnomax177
Kalorie 2580 kcal
Podjazdy901 m
Temp.22.0 °C
Więcej danych
Następny tegoroczny cel zaliczony - wdrapać się na Święty Krzyż. Nie tego oczekiwałem po tym podjeździe, spodziewałem się Męki Pańskiej a dało radę wjechać bez stęknięcia. W jednym miejscu jest z 11% nachylenia a i tak się spokojnie trzymałem. Nie mówię że było łatwo, ale niepotrzebnie się przejmowałem tym aż tak, już te hopki doprowadzające do podjazdu dawały mocniej w kość... Z drugiej strony byłem pewien swojej dobrej formy więc ta łatwość podjeżdżania nie powinna była mnie dziwić.

Z Łysej Góry na Wschód
Z Łysej Góry na Wschód © DamianoPantani

Hop, hop
Hop, hop © DamianoPantani 

Melexy tu jeszcze nie dotarły
Melexy tu jeszcze nie dotarły © DamianoPantani 

Wieża 2
Wieża © DamianoPantani 

Schody
Schody © DamianoPantani 

Szkoda że nie mogłem tu przyjechać wczoraj, bo była dużo lepsza widoczność niż dzisiaj, także zabrałem stamtąd słabe fotki... Heh chcąc zrobić jedną fotkę musiałem poczekać aż tłum mi zejdzie z kadru, wtedy zaczęło padać i w 10 sekund cała ludność wyparowała :D No to cyknąłem ze trzy razy i sam poszedłem się gdzieś schować. 

Zapomniałem obadać w domu mapy, więc nie zwiedziłem gołoborza i tarasu widokowego, no ale będę tam się meldował jeszcze często więc nic mnie nie ominęło, zwłaszcza że dzisiaj widoczność była tak kiepska że zapewne nie widziałbym wiele.

Klasztor od wschodu
Klasztor od wschodu © DamianoPantani

Mokry zjazd
Mokry zjazd © DamianoPantani

Trzy Krzyże
Trzy Krzyże © DamianoPantani 

Do domu się spokojnie dokręciło, nawet bardzo nie poczułem że to było ponad 100 km... Ogólnie Święty Krzyż to bardzo dobre miejsce na trening, podjazd jest jak na Świętokrzyskie standardy długi, nawet ostry, a przede wszystkim sztywny dlatego będę tu wracał się trochę pokatować.

Piątek, 22 sierpnia 2014Komentarze: 7
Dystans233.09 km
Czas08:01
Vśrednia29.08 km/h
Vmax61.00 km/h
Tętnośr.135
Tętnomax171
Kalorie 5110 kcal
Podjazdy1116 m
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Jest zakątek na tej ziemi, gdzie powracać każdy Damiano Pantani chce. Kolejny i najważniejszy tegoroczny cel zaliczony - pielgrzymka na Jasną Górę. Przy okazji zrobiłem pierwszą w karierze dwusetkę. Padam jak koń po westernie ale warto było.

Jasna Góra
Jasna Góra © DamianoPantani
 
Pod Bramą
Pod Bramą © DamianoPantani 

Yo, sup
Yo, sup © DamianoPantani 

Byłem tak przejęty tą wycieczką od wczoraj że mi się oczywiście głupoty musiały przyśnić... Od samego początku czas mnie ponaglał, musiałem liczyć na ile się mogę zatrzymać żeby się zameldować w Częstochowie o 14. W samym mieście też czasu wiele nie było, trzeba było się sprężać by wrócić przez zmrokiem. Rok temu obiecałem sobie że wszystko co będzie warto sfotografować to sfotografuję, ale trzeba było kręcić także fotek po drodze zrobiłem względnie mało.  

Koniecpol
Koniecpol i niezbyt trzeźwy pan © DamianoPantani

Dżagular
Dżagular © DamianoPantani 

Co mnie zszokowało - do tej pory narzekałem sobie czasem na Świętokrzyskich kierowców, ale tak bezmózgich małp jak pod Częstochową to nie ma nigdzie indziej... Co zakręt to inna historia, no jeżdżą jak chcą, nie wiem czy i kto im tam wydaje prawo do jazdy.

Na Jasnej Górze standard - chwila medytacji, kółko wokół sanktuarium, obiad i powrót. Wyszły na wierzch takie depresyjne chmury, ale grunt że nie padało. Wiatr który przeszkadzał w jedną stronę delikatnie pomagał w drugą, ale już na Koniecpolu zupełnie ucichł.

Jedna z tych Śląskich małp
Jedna z tych Śląskich małp © DamianoPantani 

Tyle widzę
Tyle widzę © DamianoPantani

Uchwyciłem ten moment :D
Uchwyciłem ten moment :D © DamianoPantani

Do Koniecpola mi się dłużyła droga, nudy, zimno, no i przedawkowałem Tymbarka, normalnie podchodził mi do gardła. Jak tylko wjechałem do Świętokrzyskiego od razu zrobiło się weselej :P I nawet słońce wyszło hehe... Ostatnie 20 km już na rezerwach, ale dla mnie najistotniejsze że wszystko się udało dokładnie jak planowałem.

Siedzenie boli, nóg nie czuję ale jestem cholernie zadowolony i zmotywowany na więcej... Nie ciągnie mnie jakoś do dystansów typu 300+, ale 200+ trzeba będzie kręcić trochę częściej w następnych latach.

Środa, 20 sierpnia 2014Komentarze: 0
Dystans50.33 km
Czas01:49
Vśrednia27.70 km/h
Vmax70.70 km/h
Kalorie 1200 kcal
Podjazdy566 m
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Kolejny tegoroczny target zaliczony - ten którego obawiałem się najbardziej. Chodzi o pokonanie czterech podjazdów na Paśmie Oblęgorskim w czasie 1 godziny.

Barania góra, Pępice, sierpień 2014
Barania góra, Pępice, sierpień 2014 © DamianoPantani

Najpierw podjechałem Baranią, a że wiało z całej pety w twarz to łatwo nie było. Kiedy na szczycie robiłem zdjęcia, to wiatr zamienił się w tajfun - się tak zastanawiałem, że skoro z ledwością podjechałem tą górkę, to Sieniowa nie przeżyję... pomyślałem wtedy nawet o przełożeniu tego treningu, no ale udało się zmotywować, co mnie nie zabije to mnie wzmocni.

Podjeżdżając drugą górkę czyli Widomą wiatr pomagał ale na takim procencie to było bez znaczenia. Był to najdłuższy podjazd i udało się dobrze rozłożyć siły, pojechałem dalej na trzeci podjazd, czyli tą samą górkę tylko z drugiej strony. Dosyć łatwo poszło mimo huraganu pod narty. Na zjazdach dostawałem takie podmuchy że znosiło na środek drogi przy prędkości 65+.

Z Siniewskiej w stronę Perzowej
Z Siniewskiej w stronę Perzowej © DamianoPantani

Mój rower w aktualnej konfiguracji - pod tarasem widokowym
Mój rower w aktualnej konfiguracji - pod tarasem widokowym © DamianoPantani

Świętokrzyskie też góry
Świętokrzyskie też góry © DamianoPantani

Dach domu Andrzeja Piasecznego
Dach domu Andrzeja Piasecznego © DamianoPantani 

Na koniec perełka, wisienka na torcie - Góra Siniewska. Wiedziałem że będzie wiało w twarz, jechałem takim zygzakiem że prawie nie poruszałem się do przodu, tylko na boki, więc udało się nie cierpieć jakoś wybitnie. Za tarasem widokowym góra popuściła, zrobiło się może z 7% i do samego szczytu to już była formalność. Potem szybka sesja zdjęciowa, zjazd z góry na hamulcu i już prosto do domu pod tajfun.

Piątek, 15 sierpnia 2014Komentarze: 2
Dystans158.86 km
Czas05:22
Vśrednia29.60 km/h
Vmax60.10 km/h
Tętnośr.134
Tętnomax166
Kalorie 3390 kcal
Podjazdy1250 m
Temp.23.0 °C
Więcej danych
Na ten moment życiowy dystans ale to jeszcze nie wszystko co potrafię :P Chciałem tą wycieczką sprawdzić czy dam radę wykręcić 200 km i zdaje się że nie będzie większych problemów.

Pocisnąłem na drugą stronę Kielc, żeby zedrzeć jakieś nowe asfalty. Super sprawa, fajny górski klimat zwłaszcza od Suchedniowa do Nowej Słupi, czasami nie wiedziałem gdzie się patrzeć bo dookoła coś się działo.

Zalew - Suchedniów
Zalew - Suchedniów © DamianoPantani

Pierwsze pejzaże
Pierwsze pejzaże © DamianoPantani

Ze 30% góry (Bodzentyn, pod ruiny)
Ze 30% góry (Bodzentyn, pod ruiny) © DamianoPantani

Ruiny - Bodzentyn
Ruiny - Bodzentyn © DamianoPantani

Święty Krzyż
Święty Krzyż © DamianoPantani

Nowa słupia - tłoczno czy pielgrzymkowo?
Nowa Słupia - tłoczno czy pielgrzymkowo? © DamianoPantani

Łagów
Łagów © DamianoPantani

Na Rakowie spotkałem większą grupkę rowerzystów, zaczęli jechać w stronę Kielc, ja siadłem i zjadłem obiad. 10 km dalej zacząłem ich doganiać, co ciekawe nie jechali w zwartej grupie tylko tak jakby się ścigali, w dużych odstępach, mimo że miałem 120 kilo w nogach to jeszcze dałem radę kręcić bardzo ostro i zdystansować wszystkie podgrupki, ostatniego gostka wyprzedziłem tuż pod Daleszycami.

Raków pozostawiony sam sobie
Raków pozostawiony sam sobie © DamianoPantani 

Daleszyce 2
Daleszyce 2 © DamianoPantani

Generalnie wycieczka na olbrzymi plus, niżej trochę ciekawostek:  

Dystans: 159 km + 3 km bez licznika, w tym 105 km nowości (to 2/3 trasy) 
Czas netto: 5:22 h
Czas brutto: 7:22 h (czyli dokładnie 2 h przerwy na bułki, fotki, zakupy, tyle ile zakładałem)
Nawodnienie: 3,25 litra na trasie + 0,75 l przed wyjazdem daje jakieś 4 litry, średnio 1 litr na 40 km a to dużo, mimo że upału nie było.
Przewyższenia: na 158 km - w górę wyszło 1,25 km. Ostatnio jadąc na woj. Łódzkie na 15% krótszej trasie przewyższyłem 40% mniej metrów.
Spalone kalorie: 3400, według przyjętej reguły to około 0,5 kg czystego tłuszczu :P
Koszt wycieczki: 11 zł na prowiant. Jadąc autem wyszłoby koło 60 zł. Mimo to nawet jakbym nie jechał to musiałbym coś zjeść, wszak człowiekiem jestem, dlatego można powiedzieć że nie wydałem na wycieczkę nawet złotówki.
Piosenki śpiewane na trasie: Czerwone korale, Nie liczę godzin i lat, Oto Pan Bóg przyjdzie, Why don't you play it louder, Friday Rebecci Black, pewnie jeszcze jakieś inne ale nie pamiętam już :P
Trasa na mapce wygląda trochę jak Australia :)

Poniedziałek, 11 sierpnia 2014Komentarze: 0
Dystans78.62 km
Czas02:37
Vśrednia30.05 km/h
Vmax59.90 km/h
Tętnośr.140
Tętnomax177
Kalorie 1760 kcal
Podjazdy498 m
Temp.24.0 °C
Więcej danych
Bardzo męcząca 80-tka, same długie podjazdy i trwające pół chwili strome zjazdy. Pojechałem na Sobków obadać średniowieczny dworek, ku mojemu zdziwieniu wstęp jest całkowicie wolny, a jest tam sporo rzeczy to obejrzenia.

Sobków - zamek rycerski
Sobków - zamek rycerski © DamianoPantani

Ogród na terenie zamku
Ogród na terenie zamku © DamianoPantani

Przewieźć Cię moją bryką?
Przewieźć Cię moją bryką? © DamianoPantani

Galopem do stajni
Galopem do stajni © DamianoPantani

Jednak nie taki wolny wstęp
Jednak nie taki wolny wstęp © DamianoPantani

Końcówka etapu
Końcówka etapu © DamianoPantani

Na półmetku wypiętrzyła się mała chmurka deszczowa i ścigała mnie przez jakieś 30 km. Dopadła mnie 10 km od domu, mówię - eee mała chmura to poczekam na przystanku. No i tak czekam i czekam, po pół godzinie całe niebo przykryło się ciemnymi chmurami i zaczęło grzmieć. Nie chciałem tam siedzieć do świąt, więc pojechałem w pełnym deszczu. Przypomniałem sobie swoje słowa, że deszcz wcale nie jest taki zły, tylko chłód paraliżuje nogi, no i faktycznie, jechało się całkiem hmm... przyjemnie :D Było bardzo ciepło więc jedynym zmartwieniem była widoczność, bo bez okularów woda się wlewa do oczu, a w okularach to już zupełnie nic nie widzę.

W każdym razie kolejne doświadczenie nabyte. Mówią że kolarze to najwięksi twardziele bo jadą bez względu na pogodę, no ale ta pogoda większej różnicy nie robi hehe :P

Sobota, 9 sierpnia 2014Komentarze: 3
Dystans135.48 km
Czas04:35
Vśrednia29.56 km/h
Vmax62.80 km/h
Tętnośr.137
Tętnomax164
Kalorie 3000 kcal
Podjazdy767 m
Temp.29.0 °C
Więcej danych
Nie pamiętam kiedy ostatnio była tak dobra pogoda u nas, trzeba było zrobić coś porządniejszego bo znowu zapowiadają loterię w pogodzie.

Pod Włoszczową mijałem pielgrzymkę, tym razem 'od tyłka strony' to mi nie machali hehe :D Potem koleżanka mi pisze że idzie przez moją miejscowość. Jak wracałem to ich widziałem pod Wierną, czyli w te 4 godziny przeszli 8 km... Jak ja to mówię: Work harder, buy a bike :D

Pielgrzymka pod Włoszczową
Pielgrzymka pod Włoszczową © DamianoPantani

Pilczyca
Pilczyca © DamianoPantani

Staw w Stanowiskach
Staw w Stanowiskach © DamianoPantani

Do Przedborza szybko uleciało bo okolica była naprawdę przyjemna. Sam Przedbórz też bardzo ładny, łącznie mi wyszło tam pół godziny przerwy na bułkę i fotki.

Generalnie był to trzeci raz rowerem poza województwem, pierwszy w Łódzkim... heh teren płaski jak stół, może fajny na dłuższe wypady ale na mocniejszy trening to nie bardzo. Jak tylko zacząłem jechać z Przedborza w stronę Kielc to od razu na horyzoncie wyskoczyło 100 pagórków, a trasa zaczęła się hopkować.

Kościół - Przedbórz
Kościół - Przedbórz © DamianoPantani

Przedbórz - rynek
Przedbórz - rynek © DamianoPantani

Porszak
Porszak © DamianoPantani

Świętokrzyskie, biczyz
Świętokrzyskie, biczyz © DamianoPantani

Od Włoszczowy przez Przedbórz aż do Oleszna mijałem miejscowości o tak przejmujących nazwach że myślałem że to jakieś żarty są... Koprusza, Dobromierz, Rączki, Dziady, Policzko, Majdan, Gepnerów, Boża Wola, Łapczyna Wola i paręnaście innych.

Miałem robić delikatny skrót w końcówce ale droga była zamknięta więc musiałem dołożyć z 5 km. Do rekordu dziennego dystansu zabrakło z pół kilo, ale to nie wszystko na co mnie stać, za jakieś 2 tygodnie sam robię pielgrzymkę atakując 200 km.

Generalnie fajnie się cisnęło, trochę usychałem pod koniec ale najważniejsze że noga się kręciła. W domu byłem 18:15 to jeszcze wyrobiłem na ostatki TdP, no i nic mi już nie może popsuć tego dnia... ba - tygodnia :D

Krasocin, jakieś roboty koło młyna
Krasocin, jakieś roboty koło młyna © DamianoPantani

Piątek, 8 sierpnia 2014Komentarze: 0
Dystans58.37 km
Czas01:56
Vśrednia30.19 km/h
Vmax69.40 km/h
Tętnośr.144
Tętnomax180
Kalorie 1360 kcal
Podjazdy488 m
Temp.21.0 °C
Więcej danych
Na początku mijałem Sandomierską pielgrzymkę... miałem serię zakrętów i musiałem mocno trzymać kierę, a pielgrzymi do mnie jeszcze machali :D

Miałem w planach zrobić jakiś podjazd, na początek mniej wymagający, czyli Raszówkę, ale po drodze myślę sobie - aaa walnę z grubej rury - i najpierw pojechałem na Baranią :} Ogólnie podjazdy raczej z luzem w nogach ale wydolnościowo tak sobie.

Siedmioprocentowe
Siedmioprocentowe "wypłaszczenie" © DamianoPantani 

Aarrgghh
Aarrgghh © DamianoPantani 

TROCHĘ O MNIE

Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
  • KOLARSKI OPĘTANIEC
  • MIŁOŚNIK ASTRONOMII
  • KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN

Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.

21905.67

KILOMETRÓW NA BLOGU

115.60

KILOMETRÓW W TERENIE

29.68 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

30d 18h 00m

CZAS W SIODLE