Wróciłem później z roboty, ale pojechałem na małą pętle bo jutro zapewne będzie dzień bezkręceniowy. Być może była to ostatnia jazda na moim poczciwym Treczku, if you know what I mean ;}
50-tka po mocno pagórkowatym terenie, w pełnym wietrze i gorącu - obadać jak tam roboty przy S7 / 763. Na koniec odpadałem bo się ciut przegrzałem i miałem wiatr pod narty. Niemniej ogólnie trening udany, dość 'klimatyczny', na Chęcinach jakiś festyn, tyle ludzi że nie było czym oddychać.
Na górce za zamkiem skręciłem na boczny zjazd - ten główny jest o tyle ciekawy że długi, stromy i kręty, natomiast boczny jedzie się prawie na krechę, przy wąskim asfalcie i wyższej prędkości jest co najmniej tak samo ciekawy.
Ogólnie dzisiaj zajebongo, wybór trasy to był majstersztyk, bo jak jechałem z wiatrem to po otwartych przestrzeniach. Bardzo płynnie - absolutne zero postojów, dość szybko i bardzo przyjemnie. Niżej efekt mojej nudy w robocie lub też pierdolca zimowego.
Ciężko dzisiaj, jakby na zaciągniętym hamulcu. Pod koniec przyszła chmura i zaczęło wiać, niestety nie w tę stronę co trzeba... epicki ból ale wytrwałem. Niemniej najważniejsze że coś się przykręciło.
Wiatr silny i dość niesprawiedliwy bo jak jechałem na wiatr to po otwartych przestrzeniach... To było jak "fuck my life", no ale to jest kolarstwo, musi boleć. Mimo to trening mi uleciał jak pętelka wokół domu.
W końcu mogę ogłosić że nowy szablon bloga już gotowy i widoczny na załączonym obrazku. Zostały drobne szlify, może dam parę wstawek JS, ale ogółem tydzień roboty nie poszedł na marne. Może nie jest to szczyt marzeń, ale za to magia zaczyna się jak zmniejszymy okno przeglądarki, lub w ogóle urządzenia. W każdym razie mam nadzieję że widać rok pracy w zawodzie ;}
Dzisiaj ciut wolniej, ale za to jakoś bardziej miękko, luźno i super przyjemnie, nie wiem co się stało...
Na Podzamczu wyprzedził mnie jakiś kolarz, zazwyczaj w takich sytuacjach łapę koło ale tym razem wolałem po prostu jechać swoje. No i o ile na podjazdach mi odjeżdżał to na płaskim / w dół bez napinki go kasowałem - wniosek - za duży nadbagaż pod żebrami.
Coraz szybciej i przyjemniej. Kupno nowej fury wisi w powietrzu, do jutra postaram się skończyć nowy szablon bloga, no i tyle ogłoszeń parafialnych. Zapowiada się ciekawa najbliższa przyszłość.
Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
KOLARSKI OPĘTANIEC
MIŁOŚNIK ASTRONOMII
KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN
Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.