Prawdopodobnie ostatnie krynconko przed zimą. Słonecznie pierwszy raz od chyba 2 tygodni, jechałem najładniejszymi wioskami w okolicy, przetestowałem nowo powstałą drogę na Chełmcach i będę się tędy woził często. Ogółem przyjemne zwieńczenie sezonu.
Wkoło szaro und ponuro, zero życia na drogach. Niby dzisiaj zimno ale nie wiem bo testowałem nowe kalesony termoaktywne i dobrze grzeją.
Pokręciłem się po bardzo dawno nieodwiedzanych bocznych drogach, a tego typu wycieczki uwielbiam najbardziej. Siadłem wczoraj ostro do map i zaznaczyłem całe multum dróg w okolicy na których mnie jeszcze nie widziano więc będzie co robić od wiosny :}
Zima tuż za zakrętem, trzeba stawiać mocniejsze akcenty. Podjechałem Widomą, wydolnościowo bardzo dobrze, ale w nogach to był zgon... pierwszy raz coś takiego miałem, na szczycie prawie nie czułem nóg, no ale dałem radę nawet bez jechania zygzakiem. Dopiero kilka km po podjeździe zacząłem wracać do świata żywych.
Ogółem mimo że warunki do jazdy kiepskie to jestem bardzo zadowolony że się udało pokonać Widomą, na razie z 6:0 dla mnie :P Ehh tak samo jak nienawidzę tej górki tak bardzo ją uwielbiam.
God damn, ale mi ten trening uleciał... Do Radoszyc wicher w plecy, nie mrugnąłem a już tam byłem, potem 25 km terenów a to nowych, a to odwiedzonych tylko raz, więc zeszło równie szybko. Od Łopuszna do domu nic tylko czołowy wiatr, ale noga dzisiaj dobra więc dało radę, choć czasami szło zwariować.
Co do nowych terenów czyli okolic Słupi i Mnina - bardzo mi się podobają i są względnie blisko, ale rzadko tam bywam bo stan asfaltów skutecznie mnie odstrasza, miałem nadzieję że zbliżające się wybory coś zmienią, ale nic z tego, szkoda...
Ogółem dobrze się dziś łykało kilosy, szybko i płynnie, oprócz przejazdu kolejowego i jednej krzyżówki nie zatrzymywałem się na trasie. Wycieczka na duuuży plus.
Bardzo cienko, jakoś nie miałem dzisiaj nogi a mimo to średnia prędkość w normie. Słońca niet, nic na trasie specjalnego się nie działo, takie dzisiaj kręcenie dla kręcenia, na umiarkowany plus.
...konkretnie na Borków. Wiało ostro, ale od półmetka w plecy więc warto się było pomęczyć. Wycieczka szybka i przyjemna.
Najpierw zatrzymałem się pod zalewem w Borkowie, zjadłem jabolo i pocisnąłem zwiedzić 10 km nowych asfaltów. Jest tam jeszcze dużo dróg do objechania ale zostawię sobie na kolejny rok żeby było co robić :P Jechałem takimi wąziutkimi osiedlowymi uliczkami, fajnie się cisnęło bo było dużo ciasnych zakrętów. Będę tu pewnie wracał na techniczne treningi.
Dalej do Radomic seria krótkich ale takich dzikich hopek, normalnie Flandria :} Do Łabędziowa prowadził ładny las, dość kręty i pagórkowaty, fajna sprawa. Goniłem TIRa na Brzezinach, coś pociągnął bo jechałem 60-tką po płaskim ale do pełni szczęścia zabrakło 2 metrów. Dzięki tej akcji pobiłem rekord HR max :D Ogółem dzisiaj dobrze się cisnęło, będę miał wymuszone 2 dni przerwy, może jakoś wyczymam :}
Miałem cisnąć 70k, ale już na 6-tym zerwała się linka przedniego biegu. Wróciłem, wymieniłem i skoczyłem jeszcze zobaczyć czy wszystko gra. Wszystko ładnie działa, aż dziwnie że wcześniej nie pomyślałem żeby wymienić tą linkę... No ale z drugiej strony nic nie wskazywało na to że ma się zerwać...
W każdym razie jeśli jutro nie będzie jakichś dramatycznych wiatrów to pojadę zaplanowaną na dziś trasę.
Pogoda zachęcająca, tylko te wiatry takie niepozorne. Pan Kret mówi że od środy mocniejszy wiatr na południu, no to nie wiem co to będzie skoro już panują tornada... Także trza będzie mimo wszystko przykręcić coś więcej jutro i pojutrze.
No a dziś zwiedziłem pagórki w okolicach Pasma Oblęgorskiego. Dość wysokie tętna - średnie i max, więc włożyłem w to trochę serca, forma powoli się odnawia.
Heh załatali parę dziur, na Hucisku / Zaskalu wyrównali nawet wszystkie garby, jak dla mnie wybory mogłyby być co miesiąc...
Luźna pętelka bez większych emocji. Zatrzymałem się tylko raz bo jesienne gołe drzewa odsłoniły na Hucisku jakieś ładne schody prowadzące na górę Perzową, trzeba będzie się przybujać kiedyś góralezem i obadać ten szlak.
Ehh kompletnie nie mam nogi, ciężko się jechało jeszcze w tych zimnych mgłach... No ale grunt że coś przykręciłem, na dniach mogę nie mieć na to czasu. Wybory idą, doszło kilka nowych asfaltów, trzeba będzie jeszcze przed zimą obadać :P
Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
KOLARSKI OPĘTANIEC
MIŁOŚNIK ASTRONOMII
KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN
Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.