Dodane 35.5 km z poniedziałku z Chęcin. Dzisiaj pierwszy raz na Guerciotce do roboty, ten kawałek włókna węglowego był absolutnym tematem nr 1 wśród kumpli... No a co do samej jazdy to w stronę do bardzo się przejmowałem, stąd tętno wyszło wysokie. Z powrotem już na luziku, slalomem między zakorkowanymi autami i z wiatrem, na plus.
Noga dzisiaj podawała jak żyleta, dość płynnie się jechało stąd wyszła bardzo wysoka jak na miasto średnia prędkość. Jak wyjeżdżałem było mi trochę zimno, ale po paru km krążenie zaczęło robić swoje i czułem jakbym jechał w polarze. Ogółem bardzo sympatycznie.
Spróbowałem dzisiaj pocisnąć innymi ulicami, wyszła traska z kilometr dłuższa, ale wydaje mi się że płynniej już przez to miasto się nie da jechać, więc póki co będę śmigał do/z roboty tak jak dziś. Ogółem najprzyjemniej z ostatniego tryptyku... Do tego 30 stopni, dla mnie idealnie ;}
Trochę inaczej niż wczoraj ale niemniej nerwowo. Jutro jeszcze obadam inne opcje przejazdu przez centrum i takim algorytmem mrówkowym znajdę najlepszą ;} Mimo wszystko myślę że dzisiaj jechało się luźniej i przyjemniej.
Pierwszy raz w karierze kolarskiej i zawodowej pojechałem rowerem do roboty. Czara goryczy przelała się kiedy busiarze zaczęli sobie jeździć jak się im podoba - a to se wyjadą 15 minut wcześniej, a to 15 minut później... Do tego z dworca muszę pół godziny zapitalać z buta, dlatego musiałem chociaż raz przed zimą spróbować pojechać rowerem.
Ogółem spoko, choć muszę obadać jakieś inne trasy bo jedne dziurawe, jedne zakorkowane. Co ciekawe oprócz oszczędności kasy wychodzi mi po 10 minut oszczędności czasu w jedną stronę... Jak do tego doliczyć to że po robocie nie muszę jechać na trening to wychodzi ponad godzina oszczędności ;}
Tylko na wf a więc rozgrzewka i rozjazd :} Wysoki Vmax wynika z tego że na zjeździe schowałem się za tirem. Byłoby jeszcze szybciej ale zabrakło korby i mi skurczybyk uciekł :D Generalnie dzisiaj przyjemna jazda, płynnie, luźno, na plus.
Na uczelnię przy idealnej pogodzie, powrót w deszczu, chociaż tyle że bez wiatru ^^ Masakra wszędzie tyle wody. Musiałem przeczekać pod uczelnią ze 20 minut jak ustąpi burza ale i tak w porównaniu z jazdą pociągiem zaoszczędziłem godzinę czasu.
Pulsometr odmawia posłuszeństwa, trzeba zamienić to dziadostwo na droższą opcję i nawet nie wiem czy mi się opłaca go sprzedawać, no ale postaram się :P
Rano zerowy wiatr, całkowita cisza. Do południa zaczęło trzepać drzewami, niestety w złą stronę, do tego miałem duże obciążenie na plecach... Tak więc wyszedł bardzo siłowy trening.
Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
KOLARSKI OPĘTANIEC
MIŁOŚNIK ASTRONOMII
KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN
Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.