Dajcie mi rower, a poruszę Ziemię

DAMIANO PANTANI. STATYSTYCZKA ROWEROWA
Wpisy archiwalne w kategorii

Ze zdjęciami

Dystans całkowity:8612.44 km (w terenie 115.60 km; 1.34%)
Czas w ruchu:289:08
Średnia prędkość:29.79 km/h
Maksymalna prędkość:81.70 km/h
Suma podjazdów:53970 m
Maks. tętno maksymalne:184 (93 %)
Maks. tętno średnie:156 (79 %)
Suma kalorii:142041 kcal
Liczba aktywności:132
Średnio na aktywność:65.25 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Czwartek, 1 sierpnia 2013Komentarze: 0
Dystans105.99 km
Czas03:35
Vśrednia29.58 km/h
Vmax51.00 km/h
Podjazdy618 m
Temp.25.0 °C
Więcej danych
Przestawiłem sobie rower z trybu 'szybki' na tryb 'wygodny' i to był strzał w setę ;) W sierpniu stawiam na dystans, nie na prędkość. Od dawna miałem ochotę zobaczyć Radoszyce i Smyków, więc tam pojechałem - z zamiarem zrobienia 70 km.


Grzymałków - Kościół Przemienienia Pańskiego © DamianoPantani


Miedzierza - Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej © DamianoPantani

Między Rudą Strawczyńską a terenami Smykowa mijałem tyle cudnych wiosek. Co kolejna to ładniejsza. Korzystając z okazji pojechałem na Miedzierzę bo tam mieszka moja znajoma, przynajmniej będę miał z nią o czym podyskutować ;) Z tego co mówiła to jest to wiocha zabita dechami... Bull shit, piękna, duża, kolorowa miejscowość, ładne okolice, dużo ludzi i mało samochodów, no cud miód ;)

Skręciłem na Radoszyce przez las, co okazało się błędem bo gorszych asfaltów w życiu nie widziałem... Serio, 10 kilo przez takie wertepy że nadgarstki mi się już rozsypywały... chociaż tyle że piękne czyste i kolorowe lasy trochę zrekompensowały ten ból.


Radoszyce - fontanna na rynku © DamianoPantani

Same Radoszyce bardzo ładne, tutaj zrobiłem sobie dłuższego brejka na bułkę i fotki. Pojechałem w stronę Łopuszna, a tam - znowu asfalty jakby przeszło trzęsienie ziemi...


Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego - Łopuszno © DamianoPantani


Łopuszno - kamienie na rynku © DamianoPantani


Łopuszno - ławki na rynku © DamianoPantani

Dojechałem do domu, a licznik pokazał 87 km, no to zjadłem coś na szybko i pojechałem dokręcić setę. Tak się świetnie czułem przez cały dzień że mógłbym zrobić jeszcze z 50 kilo, ale wolę rozłożyć siły na kilka dni.

Koło Fanisławic jechał na rowerze taki gość... bez jednej nogi ... ... .. .. . . Miał zrobiony taki prowizoryczny 'nosek' na jednym pedale, i jeszcze jakoś utrzymywał równowagę... ciekawe bo na smutnego nie wyglądał a wręcz przeciwnie! Naprawdę zacząłem się tak zastanawiać co JA bym zrobił na jego miejscu...
 
Wtorek, 30 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans35.00 km
Czas01:09
Vśrednia30.43 km/h
Vmax55.00 km/h
Podjazdy269 m
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Godzinka kręcenia wieczorowego - kiedy wiatry poszły sobie spać :) Trzeba się trochę ruszać by trzymać się w kupie, chcę w czwartek pojechać gdzieś dalej by zacząć sierpień z impetem.

Pojechałem na Chęciny trasą odwrotną niż zazwyczaj, bo w moim odczuciu w tę stronę jest bardziej podjazdowo - ćwiczyłem podjazdy na cięższym biegu bo mam z tym jeszcze problemy. Przy okazji sprawdziłem jak tam roboty drogowe w tych stronach... Ciekawe że już skończyli taki kawał drogi, a na Piekoszowie robią już półtorej roku xD xD xD


Węzeł Chęciny - 2010 © DamianoPantani


Węzeł Chęciny - 2013 © DamianoPantani

Wyżej porównanie - węzeł koło Chęcin w 2010 i 2013. Przy okazji porównanie aparatów w telefonach :D (SE W890i i Nokia 500)


Chęciny ulica Kielecka - 2010 - w stronę Kielc © DamianoPantani


Chęciny ulica Kielecka - 2010 - w stronę zamku © DamianoPantani

P.s. jakieś dziwnie okrągłe wyniki wskazał dzisiaj licznik - dokładnie 35km w dokładnie 1:09, Vmax dokładnie 55 xD PRZYPADEK? o.O
 
Poniedziałek, 29 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans31.32 km
Czas00:59
Vśrednia31.85 km/h
Vmax52.90 km/h
Podjazdy171 m
Temp.28.0 °C
Więcej danych
Miałem dzisiaj duuużo czasu żeby precyzyjnie ustawić sobie rower, i pojechałem na godzinkę sprawdzić czy dobrze się śmiga... Generalnie rewelka, w nogach już tak bardzo nie czuję zmęczenia, ale to się jeszcze okaże na dłuższych trasach. Muszę jeszcze z kierownicą pokombinować i będzie full wypas.


Zalew w Strawczynie przed wieczorem © DamianoPantani


Zachód Słońca Promnik © DamianoPantani

Sobota, 27 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans107.79 km
Czas03:41
Vśrednia29.26 km/h
Vmax64.20 km/h
Podjazdy516 m
Temp.33.0 °C
Więcej danych
Wyjechałem po drugiej, pierwsze 20 km nie pamiętam za dobrze, bo były to znane mi tereny więc byłem raczej myślami poza trasą... Było duszno, gorąco, starałem się jechać między 28 - 29 kph by się nie zmęczyć od razu. Pierwsza przerwa na Małogoszczu - skorzystałem tylko z prysznica na rynku i poleciałem dalej.

Od tego momentu musiałem co kilkanaście km robić pauzę by skorzystać z GPSa bo oznakowanie drogi było zerowe. Za Małogoszczem rozlegały się ogromne równiny... może miłe dla oka ale na pewno nie dla cyklisty. A poza tym na trasie nudy.


Włoszczowa Północ © DamianoPantani

Po cichutku pomalutku łykałem kolejne km, aż w końcu dokręciłem do Włoszczowy. Spodziewałem się że to będzie ciut większe miasto. A ludzi na ulicach - ZERO. Miałem wrażenie że jadę przez miasto duchów... Minąłem rynek i poleciałem bezpośrednio zobaczyć znaną - nie pamiętam już z czego ale znaną - stację Włoszczowa-Północ. Miałem farta bo podczas sesji zdjęciowej leciał pociag - ciął chyba ze 160kph, a robił taki kosmiczny szum że aż się go bałem :D Tylko czemu się nie zatrzymał na stacji? Zrobiłem kilka fot i szybko stamtąd uciekłem bo czułem się jak boczek na patelni.


Włoszczowa Północ - pociąg © DamianoPantani


Rynek Włoszczowa © DamianoPantani

Do domu śmignąłem trasą o 10 km krótszą. Nazwy pobliskich miejscowości to jakieś szaleństwo - Jakubów, Karolinów, Ewelinów, Marianów, teraz przeglądając mapy znalazłem jeszcze Antonielów, Wojciechów i Brygidów. Szkoda że nie było Ildefonsowa...

Prąd odcięło mi dopiero na 80-tym kilometrze. Kiedy zajechałem do domu licznik pokazał 88.88 km xDxDxD No to zostawiłem niepotrzebne rzeczy, wziąłem głęboki oddech i pojechałem dokręcić do setki, bo taka okazja nie zdarza się często. Ledwo utrzymywałem równowagę na tym rowerze, tyłka to już nawet nie czułem, ale szczęśliwy że zrobiłem taki dystans dojechałem cały do domu.

Dzisiaj przekonałem się co to jest seryjne łykanie kilosów... No cóż, czekają mnie jakieś 3 dni przerwy, bo idą upały i burze. Może wieczorami pokręcę drobny kawałek by rozruszać obolałe nogi... Ale nie zamierzam przekraczać 30km / dzień. Chociaż tyle że sobie TdP pooglądam ;)
 
Piątek, 26 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans35.58 km
Czas01:09
Vśrednia30.94 km/h
Vmax47.60 km/h
Podjazdy165 m
Temp.25.0 °C
Więcej danych
Rano wpadłem na pomysł zobaczenia Włoszczowy i zrobienia pierwszej sety. Motywacja była, siła też, ale znowu do późnego popołudnia wiało jak w Świętokrzyskim lol xD

No cóż, w domu nudy jak nie wiem, no to mimo wiatru pojechałem troszki pokręcić, by nie wyjść z jako-tako dobrej formy.

Miałem incydent gdzieś na Oblęgorku - jakaś baba wyjeżdżała z pola samochodem, i robiła to tak graślawo że musiała wyjechać na przeciwny pas... Na hamulec było za późno więc odbiłem w stronę chodnika, gdzie było dużo piachu. Przy 40 kph nie dałem rady wrócić na asfalt, poślizgnąłem się, zahaczyłem o krawężnik, przeleciałem przez chodnik i wylądowałem w pokrzywach. Bardzo szczęśliwie się złożyło że leciałem odwrócony plecami, więc kiedy na nie upadłem to wyszłedł mi taki fikołek w tył jak na WFie :D Po wszystkim baba jeszcze coś tam do mnie pobełkotała ale nawet jej nie słuchałem tylko sprawdzałem co z rowerem. Znowu obręcze do podcentrowania, poza tym wszystko OK.

Jakoś nie odbił mi się ten wypadek na psychice bo te salto w powietrzy było... przyjemne :D Upadłem bardzo miękko, zupełne zero bólu. Jedynie co, to delikatnie pokrzywy poparzyły czoło i łydkę, co później odczuwałem jako przyjemny chłód. Cóż, kolejne doświadczenie do kolekcji :) Luzujemy hamulce i jedziemy dalej...

Nad zalewem w Strawczynie mnóstwo ludzi, przez weekend pewnie nie będzie się dało przejść w tym gąszczu golasów. Hiehie w jednym miejscu postanowiłem doscinąć, leciałem z 45 i wtedy przez ścieżkę przechodzili... policjanci :D Już nawet nie zdążyłem wyhamować, ale i tak leciałem na tyle szybko że misiek tylko machnął na mnie łapą...


Panorama zalewu - 2011 © DamianoPantani

Dalej spotkałem kumpla z którym się nie widziałem z 7 lat... Debil pół-trzeźwy i jeszcze wchodzi do wody, no ale cóż, jego sprawa...
 
Poniedziałek, 22 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans38.87 km
Czas01:13
Vśrednia31.95 km/h
Vmax48.40 km/h
Podjazdy215 m
Temp.21.0 °C
Więcej danych
Poczta dzisiaj do mnie zawitała i przyniosła zbawienie. Odkurzyłem szoskę, wbiłem nową gwiazdkę do rury sterowej, delikatnie zmieniłem ustawienie kiery i siodła, no i pojechałem sprawdzić czy wszystko gra. Wiatr był dość mocny ale wolałem nie odkładać tej przejażdżki na wieczór. Mimo wszystko prawie tydzień przerwy sprawił że plany przejechania 1000km w miesiąc już w lipcu legły w gruzach - no to szykujemy formę na sierpień :)

Widok na Chełmce z góry Zachetnej, fot MaciejL
Widok na Chełmce z góry Zachetnej, fot MaciejL © DamianoPantani

Po drodze mijałem ponadprzeciętną liczbę panienek w mini-miniówach, więc mimo że trasa nie obfitowała w atrakcje turystyczne, to było na co popatrzeć :D Ale kręcić było trzeba, na szosie nie ma czasu na dzikie baby ;))
 
Niedziela, 21 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans17.20 km
Teren10.60 km
Czas00:35
Vśrednia29.49 km/h
Podjazdy147 m
Temp.23.0 °C
Moja szosa ma już kilka dni przestoju, bo muszę czekać aż przyjdzie mi część bez której nigdzie nie pojadę. Dzisiaj po prostu rozsadzało mnie ciśnienie na rower, dlatego postanowiłem... wyjąć góraka :D

Zrobiłem mu szybki serwis i po prostu pojechałem w pola... Chyba pierwszy raz w życiu nie planowałem wycieczki przed wyjazdem, po prostu jechałem tam gdzie mnie nogi zabrały. Jeeeny, tak dawno mnie nie było w lasach że nagle zechciałem odwiedzić mnóstwo miejsc w okolicy. Niżej kilka zdjątek:


Okolice starego młyna - Wincentów © DamianoPantani


Okolice starego młyna - Wincentów © DamianoPantani


Drzewo z horroru © DamianoPantani

W starym wyrobisku
W starym wyrobisku © DamianoPantani

Ściana
Ściana © DamianoPantani 

Zwiedzając te wszystkie miejsca czułem się jak dziecko... wróciło mi do głowy mnóstwo świetnych wspomnień. Ale muszę przyznać że dziwacznie się jechało, prawie jak w fotelu. Tak wygodnie że aż niewygodnie, na szosce o dziwo jedzie mi się przyjemniej. Na asfaltowych zjazdach brakowało mi korby :D Bardzo dziwne ale - co ciekawe - przyjemne uczucie. Mimo wszystko nie jestem w stanie pojąć jak mogłem przez tyle sezonów tak się toczyć na tym góralu.

P.s. jechałem bez licznika ale średnia prędkość jaką podałem w tabelce to tak mniej więcej ile by wyszło na szosówce przy tym dystansie.
 
Niedziela, 7 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans32.47 km
Czas01:05
Vśrednia29.97 km/h
Vmax78.90 km/h
Podjazdy253 m
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Pojechałem na Sieniów, dokładnie na taras widokowy pod górą Siniewską (pół kilo 13%). Jeszcze kilka miesięcy temu gdyby mi ktoś powiedział że tam wjadę na rowerze to bym go chyba puknął w czoło, a dzisiaj - udało się :) W potwornych męczarniach ale udało się.

Trek SL 1500, sieniów
Moja niunia na górze © DamianoPantani


Panoramka © DamianoPantani

Trzeba było zrobić zjazd z tej samej trony z której wjeżdżałem, bo dalej były tylko gruntówki. Nie spodziewałem się tego ale mój rekord prędkości został pobity. Teraz wynosi 78.90 kph (NIEAKTUALNE). Prawie nie wyrobiłem jednego zakrętu :D Ale żyję :D Za zjazdem dziękowałem Najwyższemu za moje istnienie i że jest taki cudowny wynalazek który się zwie Rower Szosowy.

...ale ten dzień jak każdy inny nie mógł skończyć się zbyt pięknie...

W okolicy zalewu na Strawczynie nie zauważyłem głębokiego rowku w drodze. Wjechałem w niego przy 45kph... No coś potwornego... Silny ból w nadgarstkach to nic, przednia obręcz wygięła się niemiłosiernie w jednym miejscu. Zostało do domu około 12km, no więc co miałem robić? Poluzowałem hamulec i w drogę. Potem zorientowałem się że kierownica jest przekręcona w dół, mimo że dokręciłem ją na fulla w mostku - tak silne było to uderzenie. W tym dniu już nic nie mogło mnie bardziej zdołować, pomijam nawet fakt że pierwsza połowa wycieczki była pod mocny wiatr, który zupełnie ucichł kiedy wracałem i mi nic nie pomógł...

Na razie nie przewiduję nowych wpisów na blogu - przynajmniej dopóki nie kupię klucza i nie wyprostuję tej obręczy.

Wtorek, 2 lipca 2013Komentarze: 0
Dystans74.15 km
Czas02:30
Vśrednia29.66 km/h
Uczestnicy
Vmax60.70 km/h
Podjazdy499 m
Temp.25.0 °C
Więcej danych
Jak dotąd najdłuższy mój dystans, ale to dopiero początek. W Samsonowie miałem umówiony meetup z Michałem, trochę popeplaliśmy i się drobny kawałek przejechaliśmy. Skurczybyk jak nie szarpnął na jednym podjeździe to aż mnie zdmuchnęło :D Będą z niego kolarze...

Pod S7 się rozjechaliśmy, on śmignął na Suchedniów, a ja pozwiedzać trochę nowych asfaltów. Masłów Drugi zrobił na mnie wrażenie - no cudna wioska, na pewno tam jeszcze zajrzę.

Masłów Drugi - widok w stronę Kielc
Masłów Drugi - widok w stronę Kielc © DamianoPantani

W Galerii Echo napełniłem bidon i śmignąłem do domu. Kolana już mi wysiadały ale szczerze bywało gorzej. Miałem wracać przez drogi 74 i S7 żeby było szybciej i płynniej, ale miałem dosyć krajówek jak na jeden dzień, poza tym remonty na S7 wcale nie umilają sprawy. Pojechałem zatem przez miasto i roboty na Piekoszowie, przez co cała wypracowana średnia prędkość zmalała do średniawych wartości.

Końcówka prosto pod wiatr, który ucichł zaraz po moim powrocie. No cóż zdarza się. W domu zjadłem parówki żeby przypadkiem nie schudnąć od razu za dużo xD

P.s tu link do wpisu Michała.

Sobota, 29 czerwca 2013Komentarze: 0
Dystans50.74 km
Czas01:39
Vśrednia30.75 km/h
Vmax63.60 km/h
Podjazdy281 m
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Pierwsza od dłuższego czasu okazja na 50-tkę. W najbliższym tygodniu spróbuję podjąć się jakiejś 80-tki. Troszkę pozwiedzałem nowych asfaltów. Dobrze się cisnęło ale chyba trochę przesadzam z prędkością bo kolana płaczą, muszę coś z tym zrobić.


Grzymałków - Kościół Przemienienia Pańskiego © DamianoPantani

Podjazd przed Mniowem - trzeba przyznać - ładne cacko ;) Nieźle się zmachałem, ale za to zjazd z drugiej strony był bardzo przyjemny. Mimo to generalnie była to płaska, a więc dość nudnawa trasa. Pamiętam kiedyś był taki stary młyn na Rudej Strawczyńskiej, ale dzisiaj go jakoś nie zauważyłem. Rozebrali go? Czy może ja tracę wzrok? :D

EDIT: Ja tracę wzrok :D

TROCHĘ O MNIE

Jestem Damian, na rowerze znany jako Damiano Pantani. Urodzony w Kielcach w 1991 roku, szosowiec ze źródłami w kolarstwie górskim.
  • KOLARSKI OPĘTANIEC
  • MIŁOŚNIK ASTRONOMII
  • KONSERWATYWNY LIBERTARIANIN

Z zawodu programista aplikacji internetowych. Z końcem 2018 odstawiłem bloga, dlatego udostępniłem kod szablonu na forum. Jeśli nie ten, to być może zainteresuje Cię stary szablon. Walić śmiało w razie uwag, moje dane kontaktowe znajdują się na dole.

21905.67

KILOMETRÓW NA BLOGU

115.60

KILOMETRÓW W TERENIE

29.68 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

30d 18h 00m

CZAS W SIODLE